Czuć
jeszcze zapach farby. Ciężka, ale ma niecałe sto stron. Kolorowa, bogactwem zdjęć. Jak się będzie czytać?
Właśnie
ukazała się nowa publikacja. Zatytułowana dziwnie: "Historie
wyryte kamieniami". Tytuł wytłumaczę następnym razem. W
książce opowiadam o moim pobycie na Madagaskarze. Roczna nauka
malgaskiego i miałem wrażenie nic z tego nie wyszło. Poznawałem
życie w centrum kraju, wśród plemienia Betsileo.
Na
kolejne cztery lata wyjechałem w specyficzne środowisko niewielkiej
wioski na północy kraju - Bemaneviky. Poznałem jeszcze więcej z
miejscowego życia.
Tym razem byłem wtopiony w codzienność niewielkiej społeczności
plemienia Sakalava. Odmienny język, zwyczaje, nawyki.
Potem
przejechałem prawie dwa tysiące kilometrów, całkiem na południe
Madagaskaru. Przez dwa lata pracowałem wśród dzieci i młodzieży
wielkiego miasta portowego - Tulearu, skupiającego okoliczne
plemiona. W ostatnim roku przeniosłem się znów do Fianarantsoa.
Gościnne centrum kraju przyjęło
mnie po raz kolejny.
W
drugiej części książki udzieliłem wywiadu. Po dziesięciu latach
pobytu na Madagakarze, to już inny człowiek patrzy na otaczający
go świat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz